Wiedziałam, że prędzej czy później tam wrócę :-) Pretekstem znów jest koncert, tym razem charytatywny (Les Enfoires)... no i tym razem w Lyonie. Ale ponieważ ciężko się tam dostać bezpośrednio samolotem za jakieś rozsądne pieniądze (tanich linii lotniczych brak, a LOT śpiewa sobie grubo powyżej 1000 PLN w jedną stronę), po raz kolejny ląduję w Paryżu. I znów nie jestem sama :-) Wprawdzie przez te półtora roku nasza oryginalna piętnastka (czyt. Paris 2004) nieco się wykruszyła, ale wciąż jest nas tyle, żeby po brzegi wypełnić dwa samochody (na trasie Paryż – Lyon)... bo tak jest ekonomiczniej :-)
Punkt 16:30 zbiórka na lotnisku Etiuda. Wszyscy dotarli na czas (nooo prawie wszyscy, czyż nie, Grace? ;-)). Niestety na czas nie dotarł samolot z Paryża, więc podróż rozpoczęła się od godzinnego czekania na lotnisku. Potem, na szczęście, poszło już zgodnie z planem :-)