W drogę!

Po co jechać do Paryża, skoro było się tam już pięć razy? Ano chociażby po to, żeby poznać nieodkryte jeszcze zakamarki, poczuć jedyny i niepowtarzalny klimat tego miasta, wyzerować umysł i... po prostu odpocząć. Do Paryża mogę wracać zawsze i o każdej porze, byle w dobrym towarzystwie!

Tym razem będę "resetować się" w nowym składzie :-) Moja bestfriend właśnie oświadczyła, że kasę wydaje na koncert Hurts w Berlinie, poza tym, może zrobi sobie wypad w góry... no a przede wszystkim odkłada na nasz listopadowy "wyjazd życia" do Azji.
Motorem napędowym marki "NoJedźźźźmyyy!" była Kasia, która o zobaczeniu stolicy Francji marzy, jak sama twierdzi, od zawsze, ale nigdy nie było jej dane ów marzenie zrealizować. Ponieważ Kasia w tym roku obroniła pracę magisterską, do zwykłych: "chcę odpocząć", "Paryż to moje marzenie" i "jedźmy TAM" doszło "musimy to opić!" :-)
Do ekipy dołączyła również Marta, dla której wyjazd jest dziewiczy zarówno pod względem latania samolotem, jak i w ogóle wyjazdu za granicę na dłużej niż kilka godzin.

Cóż dodać więcej? Może tylko tyle, że dla mnie ten wyjazd (w założeniu) ma być swoistym lekarstwem na życie. Zamierzam odpocząć, zregenerować siły... no i może zobaczyć coś nowego, jak muzeum Cluny, czy Katakumby. W nasz pobyt wypada akurat pierwsza niedziela miesiąca, a to oznacza darmowy wstęp do niemal wszystkich muzeów. I wprawdzie trzeba nastawić się na tłumy takich jak my, ale i tak chyba spróbujemy powalczyć o jakąś free-wystawę :-)

Dla wnikliwych, mamy nawet plan: Paryż 2010 - Google Maps. Będziemy starały się na bieżąco go modyfikować do tzw. rzeczywistości ;-)

Komentarze (0)