Bonjour. Ça va?

CDG, Terminal 1 to jedno z najbrzydszych lotnisk na jakich kiedykolwiek byłam. Po półgodzinnej tułaczce odnalazłyśmy RER B, który za "jedyne" 8,70 € dowiózł nas (z jedną małą przesiadką na M5) niemal pod drzwi hotelu Mery's w 3 Arrondissement. Będzie on naszym domem przez najbliższe pięć dni.
Po krótkim przepakowaniu, ruszyłyśmy w miasto. Na dobry początek Pl. de la Republique, Rue de Temple, Rue Rambuteau, Place de Georges Pompidou. Ciekawostka dla lubiacych zakamarki ;) Skręcając w prawo w Rue Beaubourg, pomiędzy blokami mieszkalnymi, na jednej ze ścian czai się "Obrońca Czasu". Trochę przerażający, ale ciekawy :)

Przy Hotel de Ville (merostwo) latem znajduje się punkt informacyjny dla turystów. W jednej z mapek (darmowych!) jest kupon uprawniajacy do zniżki 2€ na bilet "Vedettes du Pont Neuf", czyli godzinna podróż stateczkiem po Sekwanie.

Z radością stwierdzam, że wszystko stoi na swoim miejscu. :) Eiffla wciaż brązowa, Luwr ma wszystkie piramidy, Orsay swoje zegary, a Foch z dumą prezentuje się na swoim koniu (i cokole :-)).

Po południu spotkałyśmy się z Paulina, która dotrzymała nam towarzystwa podczas kawy i spaceru po okolicach St. Michel oraz obu wyspach.
Warto przejść deptakiem za Notre Dame, przez most St-Louis, aż do Rue St-Louise En-Ilê no 2. Pod tym numerem znajduje się kamienica, która należała niegdyś do rodziny Czartoryskich i była miejscem licznych spotkań ówczesnej Polonii.

Tani obiad można zjeść w małych uliczkach przy St. Michel. My wybrałyśmy La Maison de Gyros. Ogromny zestaw z napojem za jedyne 6,50 € :)
Wieczorem rundka ze statywem przez Rue Turbigo, Rue Sebastopol, aż do Luwru i Pl. de la Concorde.

O 1.30 AM tuż przed snem, opiłyśmy nasz pierwszy dzień pobytu kubeczkiem (z braku kieliszków) wina :-)

Paris, je t'aime!!!

Zdjęcia (11)

Komentarze (0)