Dzisiejszy dzień upłynął nam pod znakiem Montmartre. Zwiedziłyśmy Sacre Coeur (które wcale nie jest takie białe jak na pocztówkach), z którego spacerem przez Place du Tertre udałyśmy się w dół Rue Lepic. Tam dokładnie obfotografowałyśmy się przy "Człowieku wychodzącym z muru" (fot.) i doświadczyłyśmy, jak to jest stać na wywietrznikach tunelu metra :-) Bezcenne ;-P
Spacer po Montmartre, zwłaszcza ulicami nie uczęszczanymi przez turystów, jest niezwykle odprężającym zajęciem. Z dala od zgiełku, tłumu turystów, kolejek... tego było nam trzeba!
Rue Lepic doprowadziła nas w końcu do Moulin Rouge, który wydał mi się troche przereklamowany... i finalnie do Placu Pigalle, który to przereklamowany jest jeszcze bardziej. Nie żebym się zawiodła, ale cóż... mogło być lepiej :-)
Ostatnim punktem programu na Montmartre był cmentarz o tej samej nazwie. Śpią tam m.in. Dama Kameliowa, Dumas, Słowacki, Dalida, Berger, Frederiks, Zola).
Stamtąd (bo przecież dzień jeszcze długi!) pojechałyśmy metrem do dzielnicy La Defense zwanej Paryskim Manhattanem. W drodze powrotnej, już w podgrupkach pojechałyśmy na Plac Zgody, stamtąd na piechotę do kościoła Św. Magdaleny (znów kłania się znajomość "Kodu..." dalej na plac Bastille i do hotelu na zasłużony wypoczynek.
Wieczorem impreza :-) Szczegóły niech pozostaną w głowach tych, które cokolwiek pamiętają :-P