Do Fezu dojechaliśmy późniejszym popołudniem. Niektórzy udali się do hotelu, a dla chętnych... zwiedzanie Medyny. Przewodniczka opowiadała w autokarze, że nikt nie powinien zapuszczać się w małe uliczki (jest ich tu podobno ok. 9 tysięcy!) bez lokalnego przewodnika, ponieważ niezwykle łatwo się zgubić. Miała rację! To istny labirynt!
Po krótkiej wycieczce pełnej nowych smaków, zapachów i wrażeń wizualnych, wróciliśmy do hotelu... ponieważ nie było bardzo późno, udało nam się jeszcze spędzić trochę czasu nad basenem :-) Raj!