Geoblog.pl    lejdi    Podróże    Paris (2010)    Ostatni dzień :-(
Zwiń mapę
2010
02
sie

Ostatni dzień :-(

 
Francja
Francja, Paris
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1363 km
 
To nasz ostatni dzień w Paryżu :-( Spędzamy go najwolniej jak to tylko możliwe, próbując „łapać” każdą najkrótszą nawet chwilę. Rano pojechałyśmy w okolice Łuku Triumfalnego (stacja metra Ternes), na zakupy we Fnac'u (a w zasadzie we Fnac'ach – liczba mnoga ;-)). Sporo znajomych skorzystało z okazji, że wyjeżdzam i poprosiło o zakup płyt CD i DVD (nie od dziś wiadomo, że płyty we Francji są często tańsze od tych w Polsce). Lista była długa, na szczęście udało się ją bez większego trudu skompletować. Potem Kasia pojechała zwiedzić Notre Dame, a ja z Martą wybrałyśmy się na spacer nieznanymi jeszcze ulicami:

--> Avenue des Ternes -> Place des Ternes -> Rue de Faubourg Saint-Honore -> Blvd. Haussmann -> Rue Laborde -->

W końcu dotarłyśmy do wielkiej stacji kolejowej St Lazare. Stamtąd metrem nr 14 (takim, które nie ma kierowcy ;-)) podjechałyśmy na drugi koniec centrum miasta, pod Bercy. Widok automatycznych kosiarek zasuwających po skośnych ścianach hali sportowej – bezcenny :-)))

Z Kasią ponownie spotkałyśmy się przy Gare de Lyon. Jej brat, fascynat koleji, poprosił nas o materiał foto i video z różnych paryskich dworców, stąd taki a nie inny wybór miejsca.

Kasia, zachwycona wnętrzem katedry Notre Dame, opowiadała nam o swoich wrażeniach podczas kolejnego etapu spaceru, tym razem po 12 Arr. (okolice między Bastylią, a dworcem Lyon). I tu znów miałam "swój moment" ;-) Zaciągnęłam dziewczyny w miejsce, które już od jakiegoś czasu chciałam zobaczyć, ale jakoś nigdy się nie składało. Niedaleko od dworca Lyon znajduje się stary, ciągnący się na dwa kilometry, nigdy nie ukończony wiadukt, który po latach został zaadoptowany na nowo przez władze miasta, tym razem jako deptak (pierwotnie miała to być kolejna "avenue" dla pojazdów). I tak właśnie górę Viaduc des Arts porastają drzewa i krzewy, a na dole, pod łukami, mieszczą się kafejki i sklepiki. Polecam!!!

Ostatni dzień to również wydawanie ostatnich pieniędzy :-) Zgodnie stwierdziłyśmy, że chociaż raz powinnyśmy zjeść prawdziwy obiad w prawdziwej restauracji (ale takiej, na naszą kieszeń ;-)). Wybrałyśmy Cafe/Restaurant de Lyon. Każda z nas zamówiła zestaw dnia, do wyboru 2 z 3: przystawka, danie główne oraz deser (cena: 13€). Mniam!

Najedzone, pełne wrażeń, chociaż nieco przybite zbliżającą się (nocną!) godziną wyjazdu, wróciłyśmy do hostelu na pakowanie i krótki odpoczynek. Wieczorem miałyśmy jeszcze w planach spotkanie z koleżanką, która na co dzień mieszka w Niemczech, ale akurat dziś przyjechała również z wizytą do Paryża i ewentualny spacer nocny.

Z Basią umówiłyśmy się na Place des Vosges. Po pierwsze to blisko od nas (Basia dojeżdżała spod F1 z końca świata, więc było jej szczerze obojętne którą część centrum wybierzemy), po drugie, chciałyśmy pożegnać się z naszą ukochaną Nectarine. I to byłby na prawdę iście udany wieczór, gdybym po drodze nie złamała zęba (cholerne Tic Tac!) :-/ Ale widocznie tak musiało być :-(

Późniejszym wieczorem dziewczyny poszły jeszcze raz nacieszyć oczy widokiem Luwru, ja odpadłam spać.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Multimedia (1)
  • rozmiar: 0,00 B  |  dodano
     
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
lejdi
Marysia Winek
zwiedziła 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 92 wpisy92 29 komentarzy29 709 zdjęć709 28 plików multimedialnych28
 
Moje podróżewięcej
08.10.2012 - 13.10.2012
 
 
22.10.2011 - 06.11.2011
 
 
10.11.2010 - 05.12.2010