Cóż można robić w przedostatni dzień pobytu na Korsyce, jak nie beztrosko leniuchować na plaży? :-) Tym razem wybrałyśmy tę mniejszą, kamienistą, ale bliżej miasta. Cel? Strzaskanie się na ciemny brąz! Efekt? Poparzona skóra przypominająca swoim kolorem dojrzałego pomidora :/
Jako, że nasza wycieczka dobiega końca, postanowiłyśmy zaszaleć i zjeść chociaż raz prawdziwy obiad :-) W jednej z knajpek w górnej części miasta, dopadłyśmy menu (zupełnie jakbyśmy nie jadły od tygodnia) i zamówiłyśmy pyszną (!!!) PIZZĘ Fiori! Posiłek dał nam tyle energii, że po południu postanowiłyśmy zwiedzić jeszcze pobliski cmentarz marynarzy oraz wnętrze murów obronnych. Warto było, chociaż noszenie aparatu i kamery wideo na poparzonej od słońca szyi, nie należy do najprzyjemniejszych.
Warto wspomnieć, że jedyny 3* hotel w Bonifacio znajduje się dokładnie przy cmentarzu. Połowa gości ma zatem niecodzienny, niezwykle oryginalny widok z okna :-)
Nasz pobyt na kempingu zakończyłyśmy uroczystym zjedzeniem OSTATNIEGO opakowania rosołu Knorr. Jutro wielkie pakowanie, zakup ostatnich pamiątek i masz na prom. A potem noc na lotnisku...