Lotnisko w Kijowie należy do najmniejszych jakie widziałam... no może poza nieistniejącą już warszawską Etiudą (która to jednak przyjmowała tylko tzw. tanie linie). Hala przylotów to w zasadzie wąski korytarz, gdzie po prawej stronie odbiera się bagaż, a po lewej, w małym okienku można otrzymać kolejną kartę pokładową (w przypadku transferu). Panie przy biurkach mają w głębokim poważaniu rosnącą kolejkę... literka po literce przepisują dane z naszego biletu do swojego systemu. Po kilkunastu minutach, z nowymi kartami pokładowymi, ustawiłyśmy się w następną kolejkę, tym razem do kontroli bagażu podręcznego. Wbrew temu, co mówił pan z Virgina na Okęciu, bez problemu udało nam się wnieść napoczęte butelki z wodą.
Ani się obejrzałyśmy, już grzałyśmy miejsca w kolejnym samolocie (Boeing 767) :-)
Kilka refleksji z lotu na trasie KBP -> BKK:
- 9h trwa jak cała doba i jeszcze trochę
- napoje ciepłe jak i zimne (w tym także białe i czerwone wino) wydawane są za darmo bez ograniczeń
- obiad pycha!!! (kurczak z ryżem i warzywami, na deser ciacho)