Dzisiejszy dzień potoczył się zupełnie niespodziewanie i nie do końca zgodnie z naszymi oczekiwaniami...
Plan był następujący: rano krótki spacer po lesie na obrzeżach miasta (trasa nosi zacną nazwę Top Tree Walk, poleciła ją koleżanka), potem zwiedzanie Chinatown i Marina Bay. Przed wyjściem sprawdziłyśmy prognozy pogody. Było obiecująco - cały dzień słoneczny, opady deszczu z prawdopodobieństwem 10%. Na te okoliczność Ania wyjęła z plecaka pelerynę, a sama ubrała się w krótką sukienkę. Obie niewiele myśląc przwydziałyśmy japonki i ruszyłyśmy w kierunku metra.
Po dotarciu na miejsce okazało się, że do naszego punktu widokowego trzeba kawałek dojść. Kolejny drogowskaz poinformował nas, że to "troche" to 5 km... Miny zrzedły nam kompletnie, kiedy za zakrętem naszym
oczom ukazała się typowa trasa trekingowa przez dżunglę. W tych sukienkach i japonkach wyglądałyśmy, nie przymierzając, jak białe kozaczki pod Giewontem...
Po godzinie marszu zaczęło padać. Początkowo nieznacznie, ale kiedy w końcu dotarłyśmy do Top Tree Walk, z nieba lała się ściana wody... Jako jedyna posiadaczka peleryny musiałam dźwigać dalej oba plecaki ze sprzętem (2 Nikony D90, 4 obiektywy, kamera + woda, mapa i inne pierdoły).
W sumie wyprawa zajęła nam pół dnia. Przemoczone i zmęczone dojechałyśmy w końcu do centrum.
Singapur jest prześliczny!!! Bloki i ulice czyściutkie, mnóstwo zieleni i cudne, w pełni zautomatyzowane metro. Bilety do niego są każdorazowo kodowane w specjalnej hmmm... maszynie :) Aaa no i są w formie plastikowej, nie papierkowej, a do ceny za przejazd doliczana jest kaucja w wysokości jednego singapurskiego dolara. Pieniądze można odzyskać w takim samym
automacie, po zakończeniu podróży. Wszystkie pociągi jeżdżą bez kierowcy. Stacje są zaś tak czyste, że z podłogi możnaby jeść.... gdyby nie surowy zakaz spożywania czegokolwiek zarówno na peronach jak i w wagonach (złamanie tego przepisu grozi karą 500 S$).
Całe popołudnie i wieczór spędziłyśmy w Marina Bay... do Chinatown nie dotarłyśmy :-( Ale nic straconego, nadrobimy to jutro :-)