Dziś ostatni dzień w Chiang Mai. Wieczorem czeka nas wyprawa pociągiem do Bangkoku, potem pół dnia w stolicy Tajlandii, kolejny pociąg (sypialny!!!) do Hat Yai i w końcu busik i speed boat na Koh Tarutao.
Przez cały nasz pobyt tutaj nie spadła kropla deszczu (to w sumie miła odmiana :-)). Non stop świeci słońce, a temperatura utrzymuje się w granicach 25-30oC. Wbrew temu co czytałam w przewodnikach, noce wcale nie są chłodne. Jest w sam raz!!! Długi rękaw przydaje się tylko wtedy, kiedy chcemy wejść do jakiejś swiątyni.
Ze względu na liczne (bardzo liczne) zakupy różnorakich pierdół, musiałyśmy wybrać dodatkowe pieniądze, w obawie, że na wyspach zabraknie nam na jedzenie :P Ale kto przejmowałby się posiłkami, jeśli kupiło się dwie pary spodni (po stargowaniu średnio 17 zł za sztukę), spódnicę, kilka quasi jedwabnych szalików, itp? :P Mnisi prawie nie jedzą i mają się dobrze :P