Geoblog.pl    lejdi    Podróże    South-East Asia (2010)    Kolejna przesiadka... :)
Zwiń mapę
2010
25
lis

Kolejna przesiadka... :)

 
Tajlandia
Tajlandia, Hat Yai
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13538 km
 
Zmiana planów... nasz pociąg złapał na trasie "jedyne" 7 godzin obsuwy (cała trasa z Bangkoku na południe to "jednopasmówka", więc o opóźnienia nietrudno). Ponieważ ostatnie łódki odpływają codziennie z Pakbara o 14.00, zmuszone byłyśmy przenocować w Hat Yai.

Miasteczko, nieco mniejsze od Chiang Mai, na pierwszy rzut oka wygląda podobnie do pozostałych azjatyckich miejscowości. Dopiero po bliższym przyjrzeniu się widać ślady po powodzi, która miała tu miejsce na początku listopada. Biedniejsze dzielnice (np. wzdłuż torów kolejowych, gdzie domki budowane są z blachy i "tego, co akurat jest pod ręką" są zniszczone i opustoszałe. Tylko gdzieniegdzie widać schnące na sznurkach ubrania.
W centum miasta odbywa się wielkie sprzątanie. Wszyscy suszą, co tylko się da, szorują ściany i podłogi.

Na nocleg wybrałyśmy Cathay Guesthouse, w którym zgodnie z informacją ze strony internetowej www.kohlipethailand.com, miała być możliwość kupienia biletów na wyspy. Szczęśliwie dla nas, hostel jest położony trzy przecznice od dworca kolejowego. Migiem obejrzałyśmy pokój (nie wiedzieć czemu, niska cena 200 baht za pokój, nie zapaliła nam nad głowami żółtej, alarmowej lampki), rzuciłyśmy plecaki, kupiłyśmy bilety (Hat Yai -> Pakbara -> Koh Tarutao -> Koh Lipe i z powrotem za 1200 baht) i ruszyłyśmy w miasto. Po tylu godzinach bez jedzenia (miałyśmy przecież być tu już o 9.00 am) rzuciłyśmy się w poszukiwaniu czegokolwiek. A ponieważ jedzenie uliczne wołało nieśmiało "run, run for your life", usiadłyśmy (pierwszy raz od KL) w poczciwym Macu :) Smak Cheeseburgera po prawie dwóch tygodniach jedzenia kurczaka z ryżem... bezcenny :)

Kiedy wieczorem wróciłyśmy do hostelu okazało się, że nie mieszkamy w naszym pokoju same :-))) Są tam również prze-turbo-gigantyczne karaluchy, które na zapaloną żarówkę zareagowały sprintem we wszystkich możliwych kierunkach. Po dramatycznej, niestety tylko częściowo zwycięskiej walce, resztę wieczoru spędziłyśmy przy komputerach na korytarzu, nadrabiając "netowe" zaległości. A spać zamierzamy przy zapalonym świetle! O!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
Multimedia (1)
  • rozmiar: 0,00 B  |  dodano
     
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
lejdi
Marysia Winek
zwiedziła 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 92 wpisy92 29 komentarzy29 709 zdjęć709 28 plików multimedialnych28
 
Moje podróżewięcej
08.10.2012 - 13.10.2012
 
 
22.10.2011 - 06.11.2011
 
 
10.11.2010 - 05.12.2010