Geoblog.pl    lejdi    Podróże    Sru na Sri (2011)    (Zbyt) Długa podróż
Zwiń mapę
2011
23
paź

(Zbyt) Długa podróż

 
Sri Lanka
Sri Lanka, Kandy
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7334 km
 
Samolot wystartował o czasie, tj. kilka minut po godzinie jedenastej. Dwa ciepłe posiłki, jeden kubeczek wina (mimo szczerych chęci nie mogę go nazwać kieliszkiem) i przynajmniej litr innych napojów później, byłyśmy na miejscu.

Pierwsze zaskoczenie? Różnica czasowa... dokładnie 3,5 godziny do przodu (a za chwilę 4,5 biorąc pod uwagę zmianę naszego czasu z letniego na zimowy). Wszystko super, ale skąd te PÓŁ godziny? Całe życie byłam przekonana, że zegarki "przesuwamy" zawsze o równe godziny i nie do końca rozumiem jakim cudem mogłam przegapić tak elementarną wiedzę w szkole...

Ledwo żywe po kilkunastogodzinnej podróży, wyszłyśmy z lotniska i nieco niepewnym krokiem udałyśmy się w kierunku przystanku autobusowego. Stamtąd niewielki i dość podstarzały busik zabrał nas na inny przystanek... I zaczęło się "ahoj przygodo".
Jako jedyne "białe" w okolicy, z zerową orientacją w terenie, z banknotami, których nominały pozostawały tajemnicą, ruszyłyśmy w kierunku jeszcze starszego busika, który według naszych notatek powinien zawieźć nas na dworzec kolejowy. Dodam, że była trzecia nad ranem...

Busik nie odjechał. Podobno zepsuty. Przesadzono nas do innego... i jakoś poszło. Wprawdzie kierowca naciął nas na cenie biletów, ale jakoś żadna nie znalazła w sobie ani siły, ani odwagi, żeby się kłócić. Tym bardziej, że szanowne koleżanki odkryły, iż pomimo wielu lat intensywnej nauki języka angielskiego, nie rozumieją ani słowa, kiedy ten wypowiadany jest z lankijskim akcentem. Cała zabawa w bycie tłumaczem spadła więc siłą rzeczy na mnie (dokładnie tak samo jak rok temu, podczas wyprawy do Azji Południowo-Wschodniej). Ot, życie.

Na dworzec dotarłyśmy tuż przed jego otwarciem, około 4.30. Wokół mnóstwo tubylców. Jedni stoją w chaotycznej kolejce, inni śpią skuleni pod ścianą, jeszcze inni wydają się kręcić bez większego celu. Po krótkiej wymianie zdań z panem w krawacie okazuje się, że biletów na pierwszą klasę brak. Na drugą również. Na trzecią kolejka zakręca za róg... Co robić?
Po chwili podchodzi inny pan, prowadzi mnie do pomieszczenia, które, mimo obecnych karaluchów okazuje się być halą główną dworca. Nagle okazuje się, że na "dwójkę" zostały magiczne cztery bilety... Bez zastanowienia, bierzemy... I trzy godziny później siedzimy niewygodnie w najbardziej zniszczonym i zardzewiałym wagonie świata. I gdyby nie widoki za oknem, pewnie znielubiłabym Sri Lankę już pierwszego dnia...

Do Kandi dotarłyśmy po godzinie 10 i resztę dnia spędziłyśmy na odsypianiu... Zwlokłyśmy się jedynie, aby zobaczyć Świątynię Zęba, w której gdzieś podobno schowany jest ząb, który to kiedyś podobno należał do Buddy we własnej osobie.

Jutro cały dzień w Kandy. Cel? Ogród botaniczny, jakaś lokalna knajpa z tutejszym jedzeniem i market.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2011-10-24 23:31
Życzę wspaniałej przygody podczas wędrówki !
 
geminus
geminus - 2012-07-15 20:44
Ogrod botaniczny jest boski. Moglbym tam przebywac tygodniami. Pozdrawiam.
 
 
lejdi
Marysia Winek
zwiedziła 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 92 wpisy92 29 komentarzy29 709 zdjęć709 28 plików multimedialnych28
 
Moje podróżewięcej
08.10.2012 - 13.10.2012
 
 
22.10.2011 - 06.11.2011
 
 
10.11.2010 - 05.12.2010