Po wczorajszym dniu pełnym wrażeń (trzeciej klasy :-)), padłyśmy spać w okolicach 20.00, w efekcie czego obudziłam się dziś przed szóstą. Przetarłam oczy, rozejrzałam się po pokoju, który wciąż wypełniał półmrok, w końcu mój wzrok bezwiednie powędrował w kierunku okna... i wtedy mnie zamurowało. Patrzyłam na wschód słońca nad wierzchołkami gór! Zerwałam się i odruchowo chwyciłam za aparat. Moje okrzyki zachwytu obudziły Ankę, z którą dzielę pokój. Przez kolejny kwadrans robiłyśmy zdjęcia jak oszalałe. Chyba jeszcze nigdy nie widziałam czegoś równie pięknego.
Plan na dziś: pola herbaciane! Aby do nich dojechać, musimy wsiąść w pociąg do Haputale, stamtąd wynająć tuk-tuki, (ok. 10 km) a potem jeszcze przejść ok. 8 km. Czego się jednak nie robi, aby stanąć w miejscu, z którego Sir Lipton obserwował swoje plantacje :-)
Spacer wśód krzaków herbaty - bezcenny.